Gdzieś, kiedyś usłyszałam stwierdzenie, że każdy z nas ma swoją gwiazdę, tam w górze, na niebie. Puściłam je mimo uszu, ale niedawno wróciło ono do mnie. O co w nim chodzi?
Kilka dni temu prowadziłyśmy z moją przyjaciółką Jolą rozważania nad potęgą naszych myśli. Opowiedziała mi wtedy ciekawą historię ze swojego życia, przytoczę ją teraz:
„Wiesz, kiedy skończyłam szkołę i poszłam do pracy, zapragnęłam mieć swoje mieszkanie. Chciałam się usamodzielnić. Wpłaciłam potrzebny wkład do spółdzielni mieszkaniowej i sądziłam, ze wkrótce je dostanę. Ale okazało się, ze może dopiero za 10 lat, a może i dłużej. Bardzo mnie to zasmuciło.
Cały czas myślałam o tym co mam zrobić, aby je jak najszybciej otrzymać. Byłam panienką, a więc wyobrażałam je sobie takie malutkie, takie śliczne. Akurat dla jednej osoby. A więc nieduży pokój, ale z balkonem, dużo zieleni za oknem, malutka łazienka, ale z wanną, umywalką i kibelkiem. Kuchnia też malutka, a w niej kuchenka z piekarnikiem i kilka potrzebnych szafek, zlewozmywak, lodówka. W kuchni i łazience są oczywiście okna. Widziałam to wszystko w swojej wyobraźni, chodziłam po moim mieszkanku, meblowałam je, upiększałam, przyjmowałam gości. Wkładałam w moje wyobrażenia dużo uczuć. Czułam się wtedy cudownie.
Któregoś dnia w pracy, od koleżanki dostałam receptę, jak mogę szybko je zdobyć. Właśnie dostała klucze do swojego nowego, wymarzonego mieszkania i była cała szczęśliwa. Żyła już nim, dużo opowiadała, już wprowadzała się do niego. Pełnia szczęścia. Patrzyłam na nią i słuchałam. O, jak ja jej wtedy zazdrościłam. W dodatku dostała je bardzo szybko, chyba minął rok, od kiedy zapisała się do spółdzielni.
Spytałam ją – jak ty to zrobiłaś ?
Odpowiedziała mi – wiesz, to było bardzo proste. Umówiłam się u sekretarki na spotkanie z prezesem spółdzielni. Na spotkaniu czarowałam go, byłam bardzo miła, w końcu usiadłam mu na kolanach i obiecałam, że jeśli załatwi mi klucze do mojego mieszkania, będzie moim pierwszym gościem, którego do niego zaproszę.
Upssss. Niby było to rzeczywiście proste, ale jakoś nie umiałam sobie wyobrazić siebie, siedzącą na kolanach jakiegoś obcego faceta i proszącą go o klucze do mojego mieszkania. Nawet, jeśli byłby to sam prezes mojej spółdzielni mieszkaniowej. Próbowałam, ale moja wyobraźnia w tym momencie nie działała. Więc dałam sobie z tym spokój.
Potem minęły lata. W międzyczasie wyszłam za mąż, zamieszkaliśmy z mężem w sporym, ładnym mieszkaniu. Po jakimś czasie przeprowadziliśmy się do znacznie większego, słonecznego, jeszcze ładniejszego mieszkania. I wszystko było by normalnie…
Tak, ale złożyło się, jak wiesz, że się rozwiodłam. Po rozwodzie kupiłam sobie nowe mieszkanie. Jakie? No właśnie. I to jest bardzo ciekawe. Miałam do wyboru dużo różnych mieszkań, większych, mniejszych. Wybrałam właśnie to, w którym obecnie mieszkam. Wtedy nie zastanawiałam się nad tym, dlaczego właśnie ono? Dlaczego je wybrałam? Dlaczego spodobało mi się od razu? Oczarowało mnie. Kupiłam je bez wahania, zamieszkałam w nim, i byłam bardzo zadowolona. A jakie ono jest? Nie zgadniesz. Dokładnie takie, jakie sobie wtedy, przed laty wyobraziłam, o jakim wówczas marzyłam. Dzisiaj już nie jestem pewna, czy mój wybór to była dobra decyzja. Zawsze mieszkałam w dużych mieszkaniach, zawsze miałam dużą przestrzeń wokół siebie, której w moim obecnym mieszkaniu coraz bardziej zaczyna mi brakować. Z zaciekawieniem przyglądam się teraz dużym mieszkaniom, domkom. I zaczynam siebie widzieć – gdzie?”
No i co powiecie ? Zastanówmy się teraz dlaczego wszystko tak się potoczyło?
Tak jak już pisałam we wcześniejszym artykule, idziemy przez życie kierowani uczuciami. Z nimi związane są nasze myśli i wyobrażenia dotyczące danej sytuacji. Nasze obrazy i myśli, poparte uczuciami jakie im towarzyszą, są jakby drogowskazem, wskazówką dla naszej podświadomości w którym kierunku ma podążać, jak kierować naszym życiem. Generalnie podświadomość ukierunkowana jest na odczuwanie przyjemności, zmierza tam, gdzie możemy jej zaznać, doświadczyć. Stara się unikać bólu i cierpienia, chyba, że za ich pomocą też może zaznać przyjemności. Ten temat poruszę w którymś z kolejnych artykułów. Podświadomość lubi konkrety.
Przyjaciółka bardzo dokładnie określiła swoje marzenie, ale nie umieściła go w konkretnym czasie. Zabrakło jednego, ale bardzo ważnego ogniwa. Tak jak pan Twardowski. Podał nazwę, lecz nie umieścił jej konkretnie w określonym miejscu. Podświadomość zanotowała wszystkie dane związane z tym poleceniem, bo dla niej było to polecenie i przy najbliższej, możliwej okazji zadziałała precyzyjnie. Po mistrzowsku wstawiła cały ten obraz w miejsce, gdzie dało się go wstawić. Dobrze jest w tym momencie na chwilę zatrzymać się i zastanowić nad precyzją myślenia, które związane jest z naszymi marzeniami, planami. Ponieważ potem znajdują one swoje odbicie w naszych przyszłych wydarzeniach, w tym, co nas spotyka, jak idziemy przez życie. Warto zdać sobie sprawę z istnienia naszej podświadomości, poznać zasady jej działania, sprawić, aby była naszym najbliższym przyjacielem, sprzymierzeńcem, docenić ją, spowodować, aby działała na naszą korzyść. Aby możliwie jak najskuteczniej wyeliminować chaos z naszego życia, możliwość, że oto nagle czujemy się tak, jakbyśmy znajdowali się w łódeczce bez wioseł, na środku wartkiej, szerokiej rzeki, bezradni, zdani na los, który zupełnie nie wiemy, dokąd nas poniesie. Aby nasz los w dużej mierze był zależny od nas. Abyśmy czuli się bezpieczni i żyli bezpiecznie.
To dotyczy wszystkich sfer naszego życia: i domu i pracy, i rozrywki, i miłości, i związków. Podkreślam – wszystkich.
Będę o tym sporo pisać w kolejnych artykułach
A jaka jest zależność między tym, co spotyka nas w codziennym życiu, a naszą gwiazdką przewodnią? O tym zacznę już pisać w następnym artykule.
Myślę o Was serdecznie
Lucyna
Jeśli podobają Wam się moje artykuły, polećcie linka do mojej strony swoim znajomym, może ich również zainteresują.
Pa, to na razie tyle.
Not often I can find such fine post. Good job mate. Wish you best luck with your website